poniedziałek, 22 grudnia 2014

Nie minęło więcej niż cztery tygodnie i doszliśmy do Kanty-Merr miejscowości w której mieliśmy  spocząć.

W Kanty-Merr.

W okolicy miasta i w samym mieście panowała groza, padał deszcz i unosiła  się mgła. Do miasta wchodziło się od czterech stron tzw "bramami prawdy, nadziei, miłości oraz cierpienia . Weszliśmy bramą nadziei-była ona strażnicy wpytali standardową regułę.  W mieście panowała bieda, unosił się straszliwy zapach gnijacych ciał. Cdn